Blog - Akceptacja nie jest kapitulacją

Projekt bez nazwy - 2025-12-04T180032.417

W języku potocznym „akceptuję” często brzmi jak „zgadzam się”, „podoba mi się”, „popieram”. Tymczasem prawdziwa akceptacja jest czymś zupełnie innym. To akt odwagi, który mówi: „Widzę, że tak właśnie jest. Nie udaję, że jest inaczej. Nie tracę już energii na zaprzeczanie faktom.”

Akceptacja nie oznacza, że podoba Ci się choroba bliskiej osoby. Nie oznacza, że zgadzasz się na zdradę, niesprawiedliwość czy stratę. Oznacza tylko, że przestajesz walczyć z rzeczywistością, która już się wydarzyła – bo ta walka dzieje się wyłącznie w Twojej głowie i sercu, a rzeczywistość i tak nie zauważy Twojego buntu.

Wyobraź sobie, że stoisz na brzegu rzeki i krzyczysz do wody: „Nie masz prawa tu płynąć!” Woda płynie dalej. Ty jesteś mokry, zmęczony i wściekły. Akceptacja to moment, w którym przestajesz krzyczeć, wycierasz twarz i zaczynasz budować most albo łódź. Nie dlatego, że nagle pokochałeś rzekę. Tylko dlatego, że chcesz iść dalej.

Pamiętam dzień, kiedy dowiedziałem się o śmierci kogoś bardzo bliskiego. Przez wiele miesięcy budziłem się z myślą: „To nie może być prawda”. Zaprzeczałem, negocjowałem z losem, odtwarzałem w głowie scenariusze „gdyby tylko…”. Cierpiałem podwójnie: raz z powodu straty, drugi raz z powodu odmowy jej przyjęcia. Dopiero gdy pewnego ranka powiedziałem sobie cicho: „Tak, on naprawdę odszedł. To się stało”, coś we mnie pękło – i jednocześnie coś się uwolniło. Ból nie zniknął. Ale przestał się mnożyć.

Akceptacja to nie obojętność. To przestrzeń, która rodzi się między „to się dzieje” a „co z tym zrobię?”. W tej przestrzeni mieści się żal, mieści się gniew, mieści się płacz – ale też mieści się możliwość działania, wybaczenia, odbudowy.

Nie musisz godzić się na zło, żeby przestać z nim walczyć w bezowocny sposób. Możesz powiedzieć: „Widzę cię, niesprawiedliwości. Nie będę udawał, że Cię nie ma. Ale nie oddam Ci reszty mojego życia.”

Największa mądrość, jaką dostrzegam u ludzi, którzy przetrwali najgorsze, nie polega na tym, że „myśleli pozytywnie”. Polega na tym, że w którymś momencie przestali się szarpać z tym, czego i tak nie da się cofnąć.

Akceptacja rzeczywistości to akt głębokiego szacunku – dla prawdy, dla siebie samego i dla życia, które płynie dalej, nawet gdy serce chce stanąć w miejscu.

Niech ten tekst będzie dla Ciebie cichym przyzwoleniem: możesz płakać i jednocześnie iść dalej. Możesz nie zgadzać się z tym, co się stało, i jednocześnie przestać tracić siły na walkę z faktami.

Bo życie jest zbyt krótkie, żeby spędzić je na wojnie z tym, co już jest.

Z miłością i spokojem, dla wszystkich, którzy właśnie uczą się puszczać.

MoodSense - moodsense.pl

Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@moodsense.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!

Udostępnij znajomym:

Dołącz do nas