Blog - Ciężar, który unosi duszę

Gdybyśmy mogli zważyć westchnienie ulgi po ciężkim dniu, ile gramów miałoby ono? A ile kilogramów ważyłaby radość, która rozsadza klatkę piersiową, gdy spotykamy ukochaną osobę po długiej rozłące? Nauka mówi, że ludzkie ciało w chwili śmierci traci dokładnie 21 gramów. Niektórzy upatrują w tej liczbie ciężaru duszy. A może to waga całego naszego uczuciowego bagażu, który w końcu opuszcza ziemską powłokę?
Emocje nie mają masy, a jednak potrafią przygniatać do ziemi. Depresja, smutek, żałoba – to nie są byty fizyczne, a jednak ich ciężar jest namacalny. Osoby, które doświadczyły głębokiego przygnębienia, opisują je często jako płaszcz ołowiany, jako nieustanne brzemię na piersiach, utrudniające oddychanie. Z kolei euforia, uniesienie, szczęście – te stany zdają się nas odciążać, unosić, dawać skrzydła. Fizyka pozornie tu nie działa, ale psychologia i neurobiologia mają na to wytłumaczenie.
Ciężar emocji to nie metafora, ale biologiczna rzeczywistość. Kortyzol, hormon stresu, wydzielany w nadmiarze, dosłownie obciąża nasz organizm, prowadząc do zwiększonego magazynowania tkanki tłuszczowej, podniesienia ciśnienia krwi, obciążenia serca. Adrenalina przyśpiesza jego bicie, a miłość… no właśnie. Stan zakochania to prawdziwa burza neuroprzekaźników: dopamina, noradrenalina, fenyloetyloamina. One nie ważą nic, a jednak potrafią sprawić, że czujemy się lekko, eterycznie, jakbyśmy stąpali kilka centymetrów nad ziemią.
Jednak prawdziwa waga emocji objawia się w ich trwałości, w śladzie, jaki pozostawiają. Uraz z dzieciństwa, trauma, nieprzepracowany żal – to są ciężary, które dźwigamy przez lata, często nieświadomie. Kształtują nasze wybory, relacje, postrzeganie świata. Są jak kamienie w plecaku, które zbieramy przez całą drogę. Z drugiej strony, poczucie spełnienia, wewnętrzny spokój, uczucie wdzięczności – to balast, który daje stateczność, ale nie ciąży. To kotwica, a nie kajdany.
Być może więc pytanie „ile ważą emocje” jest źle postawione. Może powinniśmy zapytać: „jak dźwigać ten ciężar mądrze?”. Albo: „jak przekształcić ołów smutku w lekkość wybaczenia?”. Albo: „jak sprawić, by ciężar naszych doświadczeń stał się fundamentem, a nie grobem?”.
Odpowiedź nie jest prosta, ale tkwi w akceptacji. W zrozumieniu, że emocje, zarówno te lekkie, jak i te ciężkie, są nieodłączną częścią człowieczeństwa. Nie chodzi o to, by pozbyć się balastu, ale by nauczyć się go dystrybuować. By pozwolić sobie na smutek bez poczucia winy i na radość bez wyrzutu sumienia. By prosić o pomoc, gdy ciężar staje się zbyt duży do uniesienia w pojedynkę.
Ostateczna waga? Nieistotna. Liczy się tylko to, że jesteśmy w stanie unieść ją dalej. I że czasem, by poczuć ulgę, wystarczy opowiedzieć komuś o swoim brzemieniu. Podzielić się ciężarem. A to może największa mądrość – że najlżejsze są te emocje, którymi się dzielimy.
Zachęcam do refleksji: a jaki ciężar dźwigasz ty? I czy na pewno musisz dźwigać go sam?
MoodSense - moodsense.pl
Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@moodsense.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!
Udostępnij znajomym: