Blog - Kamień w wodzie, czyli o próżni słów

Projekt bez nazwy - 2025-11-26T100605.100

Wyobraź sobie gładki kamień, rzucony z rozmachem w taflę jeziora. Na moment przecina powietrze, świszcząc donośnie, by w końcu – plum – zniknąć w głębinach. Gdyby nie kręgi, które poszerzają się na powierzchni wody, sam lot kamienia byłby jedynie efemerycznym widowiskiem, pustym dźwiękiem. Tak właśnie, według Demostenesa, wygląda mowa pozbawiona czynu. Jest jak ów kamień w locie: może i celny, może i głośny, lecz ostatecznie – bez konsekwencji. Zanika w próżni, nie pozostawiając po sobie trwałego śladu.

Współczesność zdaje się być królestwem takich właśnie kamieni w locie. Żyjemy w czasach niepohamowanego strumienia słów. Zalewa nas powódź przemówień, postulatów, deklaracji i obietnic, płynących z ust polityków, influencerów, korporacji, a nawet od nas samych. Słowa stały się tanie, łatwe w produkcji i jeszcze łatwiejsze w dystrybucji. Są jak banknoty drukowane bez pokrycia w złocie – ich wartość nominalna jest wysoka, lecz realna, oparta na zaufaniu i gwarancji działania, gwałtownie spada. Mowa bez czynu jest właśnie takim banknotem: ładnie wygląda, ale nie można za nią kupić niczego trwałego – szacunku, zaufania, prawdziwej zmiany.

Gdzie zatem leży owa magiczna granica, która oddziela marność od powagi? W czynie. Czyn jest tym, co nadaje mowie ciężar, wagę i – co najważniejsze – wiarygodność. Psychologia mówi nam o dysonansie poznawczym – wewnętrznym dyskomforcie, który odczuwamy, gdy nasze działania nie są spójne z przekonaniami. Czyn jest więc ostatecznym sprawdzianem prawdy, którą głosimy. To most rzucony pomiędzy krajobrazem naszych wewnętrznych deklaracji a twardym gruntem zewnętrznej rzeczywistości.

Gdy ktoś mówi o miłości, a potem ją okazuje cierpliwym słuchaniem i drobnymi gestami troski – jego słowa nabierają blasku. Gdy przywódca nawołuje do odwagi, a sam staje na czele w chwili próby – jego wezwanie przestaje być abstrakcyjnym hasłem, a staje się wezwaniem do wspólnego działania. Czyn jest inkarnacją idei. Przenosi ją z eterycznego świata myśli w namacalny świat materii. Bez tego aktu wcielenia, najwznioślejsze nawet idee są jak piękne, lecz pozbawione duszy posągi.

Wezwanie do osobistej odpowiedzialności

Co zatem robić? Jak sprawić, by nasze własne słowa nie były „próżne i marne”?

Po pierwsze, mówić mniej, a obiecywać jeszcze mniej. Niech nasze deklaracje będą przemyślane i osadzone w realnej ocenie naszych możliwości. Cisza, która poprzedza działanie, jest często bardziej wymowna niż potok deklaracji.

Po drugie, słuchać nie uszami, ale oczyma. Oceniajmy innych nie przez pryzmat ich retoryki, lecz przez pryzmat ich czynów. To najskuteczniejsza metoda weryfikacji intencji i charakteru.

Po trzecie, doprowadzać myśl do końca. Nie poprzestawać na etapie wzruszenia się własną ideą czy jej zakomunikowaniu. Prawdziwa praca, prawdziwy wysiłek i prawdziwa wartość zaczynają się tam, gdzie kończy się mówienie, a zaczyna działanie.

Czytelniku, zachęcam Cię zatem, byś potraktował te słowa nie tylko jako intelektualną ciekawostkę, ale jako wezwanie do osobistej rewizji. Przyjrzyj się swoim słowom – tym publicznym i tym wewnętrznym. Czy nie unoszą się one nad ziemią, lekkie jak piórko? A może już zaczęły nabierać ciężaru, bo podpierasz je czynami? Pamiętaj, że najpiękniejsza nawet opowieść o mostach pozostaje bajką, dopóki nie położysz pierwszej cegły.

Demostenes przekazał nam nie tylko diagnozę, ale i lekarstwo. W świecie pełnym hałasu, gdzie słowa stały się walutą o wątpliwej wartości, Twoje działanie jest tym, co nada Twojemu życiu autentyczność, a Twoim słowom – nieprzemijającą moc. Niech więc Twój czyn będzie tym kamieniem, który, rzucony w wodę, wywoła kręgi zmieniające kształt brzegu.

MoodSense - moodsense.pl

Jeśli artykuł Ci się spodobał, będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnisz go na swojej stronie lub prześlesz znajomym. A jeśli masz pytania, śmiało napisz do nas: kontakt@moodsense.pl – z przyjemnością odpowiemy! Jesteśmy wdzięczni za zainteresowanie i ciepło pozdrawiamy!

Udostępnij znajomym:

Dołącz do nas